poniedziałek, 28 marca 2011

Wiosna!

 Z braku czasu, mało się ostatnio odzywam, wiec coś na szybko. Wiosenne inspiracje :

1. Coś sportowego na weekend, lekki róż, kwiaty, koturny i jeans więc wszystko co najmodniejsze w jednym :)

2. Też na sportowo, tym razem postawiłam na jeans :) 



3. Brązowy set z dość cieżkimi butami, które również stały się plaga w tym sezonie czyli traperami na obcasie, jak ja to mówię  :) 




4. Pastelowy plażowy set, bo przecież kolory w tym sezonie są ważne : 


5. Oraz ostatni najbardziej elegancki set, najmodniejsza chyba w tym sezonie sukienka, przełamana mniej eleganckimi "lekkimi" sandałkami : 




  

Mam nadzieję, że chociaż trochę Was zainspirowałam. I że cokolwiek przypadło Wam do gustu :)
Obiecuję, że niedługo pojawią się nowe kosmetyczne posty. Pozdrawiam wiosennie :)

(wszystkie zdjęcia rzeczy są z nowej kolekcji H&M www.hm.com, oprócz ostatnich butów i tych w zestawie 3, które pochodzą ze strony www.deezee.pl)

środa, 9 marca 2011

ZOYA - Robyn


Cześć :) Dzisiaj poczułam się jak gdyby był środek wiosny, słoneczko świeciło wiec i na moich paznokciach wiosenny kolorek. Tym razem krótka recenzja lakieru Zoya - Robyn. Ma on 15 ml i jest ważny 24 miesiące. Ma zwykły pędzelek, i śliczną buteleczkę. Kosztował mnie 22,92 zł na Victoria's Beauty. I szczerze mówiąc jestem zachwycona. Jest to najlepszy lakier jaki miałam, jest lepszy od OPI czy nawet Essie. Wystarczy jedna cieniutka warstwa do pokrycia całego paznokcia. Wytrzymuje spokojnie 5 dni, ślicznie się błyszczy. Mimo tego, że pędzelek jest naprawdę najzwyklejszy to aplikacja jest bardzo prosta. Co do koloru jest świetny, przepiękny niebieski. Naprawdę lakier wart swojej ceny. Najlepszy lakier jaki kiedykolwiek miałam.
Coś mi się wydaje, że moja kolekcja lakierów Zoya się powiększy niebawem :)

niedziela, 6 marca 2011

Bobbi Brown - Gel Eyeliner Longue Tenue (Blak Ink)

Niedawno pisałam, że odnalazłam swój eyeliner idealny, no cóż kobieta zmienna jest :) mój urodzinowy nabytek sprawił, że RBR został schowany do szuflady :) Mam kolorek Black Ink, produktu jest 3g, w ładnym porządnym słoiczku. Nigdy nie miałam styczności z żelowym eyelinerem. Jednak przy pierwszym użyciu byłam załamana, nie potrafiłam sobie zrobić dwóch takich samych kresek, jednak troszkę cierpliwości i się zakochałam! Jest cudowny, ma genialną kremową konsystencję, jest mega mega czarny, a aplikacja jest banalnie prosta. Można zrobić tak bardzo bardzo czarną, że szok. Jest on mega wydajny i super trwały. Występuje chyba w 5 różnych kolorach. Jedyną jego wadą jest cena - 91 zł w Duglasie na allegro około 65-80zł. Jednak jest wart swojej ceny, nie zamieniłabym go na nic innego. Co do zapachu, to jest trudny do opisania, czuć go dopiero jak wsadzimy nos do słoiczka jednak ani przy aplikacji ani na oku nie czuć zapach. Nie mogę powiedzieć o nim nic złego. Porzuciłam wszystkie inne eyelinery i używam go praktycznie codziennie. Czasem maluję miniaturową kreseczkę a czasem duża i wyciągniętą, radzi sobie ze wszystkim idealnie i jest naprawdę kremowy i napigmentowany. Uważam, że warto sobie na niego nazbierać zamiast eyelinerów za 6 zł ponieważ ich jakość i trwałość jest całkowicie inna. Używam go ze skośnym pędzelkiem z Inglota - 31T, który się idealnie do tego nadaje. Można zrobić nim naprawdę malutką kreskę tuż przy linii rzęs. Kosztuje koło 23 zł jest bardzo dobry jakościowo i bardzo łatwo się nim pracuje. Polecam Wam ten komplet bo jestem z niego megazadowolona, i już nigdy nie kupię innego eyelinera. Nawet nie musicie kupować Bobbi Brown, po prostu spróbujcie żelowego eyeliera.

Lakiery Essie - recenzja

Cześć :) dzisiaj coś o moich cudeńkach :) o których marzyłam dłuższy czas :) zaczęło się od lakieru, który dostałam od koleżanki na urodziny Hot Coco, który wyczaiła no mojej wishliście, i się zaczęło w niecały miesiąc przybyły mi jeszcze 3 inne Essie : 







Lakiery Sand Tropez oraz Nice is Nice kupiłam na stronie Victoria's Beauty, Hot Coco jest z allegro a Watermelon z Duglasa.
Powiem wam że każdy był w innej cenie : Watermelon - 49 zł, Sand Tropez i Nice is Nice 25.78 zł a Hot Coco 30/35 zł.

Co do samych kolorów : 



Hot Coco - jest to przepiękny kolor naprawdę przypominający kakao. Mleczny brązowy. Potrzebne są 2 warstwy. Co to wytrzymałości to 3/5 dni spokojnie. Kolor jest naprawdę niesamowity. Nakładanie go jest banalnie proste :) zmywanie tak samo. Jeden z moich ulubionych kolorów ostatnich dni.




Sand Tropez kupiłam pod wpływem The Urban State of Mind :)
Kolor jest przedziwny, trochę beżu, brązu, białego. Potrzebuję dwóch warstw. Utrzymuje się 3/4 dni na paznokciach. Jest to bardzo delikatny kolorek. 









Nice is Nice - przypomina mi trochę Essence - No More Drama, ale jest bardziej pastelowy i jasny. Utrzymuje się 3/4 dni. Piękny pastelowy fiolet. Potrzebuje dwóch warstw. 

Watermelon - przepiękny różowy kolor, taki soczysty :D kupiłam go z myślą o wakacjach. Wystarczy jedna warstwa. Trzyma się 5 dni spokojnie :) Jest cudowny, nie jest malinowy ani różowy a zdjęcie nie oddaje prawdziwego odcienia koloru. To jest mój zdecydowanie ulubiony lakier Essie i jako jedyny potrzebuje tylko jednej warstwy. 




Podsumowując, marka Essie robi lakiery bardzo dobre jakościowo, jednak ich cena jest różna, a dostępność kolorów marna. Jednak warto poszukiwać ponieważ są warte swojej ceny. Maja przepiękne niespotykane kolory, duża gamę kolorystyczna, powiem nawet, że ogromną bo samych czerwieni jest chyba z 30 różnych odcieni. Są wytrzymałe, łatwe w aplikacji. Polecam spróbować bo naprawdę warto :P

środa, 2 marca 2011

Pielęgnacja włosów kręconych i gęstych a w tym recenzja Lush American Crem i Karma Komba

Dziś trochę o tym jak pielęgnuję włosy.

Zacznijmy od tego, że mam bardzo gęste włosy i bardzo kręcone. Gdzieś tak do ramion i prostą grzywkę.
Zawsze używałam szamponów prostujących z Nivea, Schwarzkopf a czasem Toni & Guy nie było mowy o umyciu głowy innym szamponem albo nie użycie odżywki do spłukiwania. Bo wtedy na drugi dzień nie potrafiłam nawet związać włosów, które były jak 3x moja głowa :/ dodatkowo używałam jedwabiu do włosów, który niby mi tam pomagał ale nie bardzo. Myję głowę co dwa dni i co dwa dni prostuje grzywkę a tak przynajmniej 1 w miesiącu prostuję całe włosy.
Pod wpływem tych wszystkich recenzji Lush'a, zamówiłam sobie kilka produktów i od tego czasu moja pielęgnacja zmieniła się i moje włosy też :)

Teraz używam tylko tych 3 produktów :



Karma Komba - szampon w kostce, który niestety mi się kończy (zdjęcie zrobione dawno). Ma intensywny zapach, ale przyjemny. Po 2 tygodniach używania widać było zmianę na moich włosach. Wyglądają i są zdrowsze, gładsze, błyszczące i mniej się puszą. A zapach utrzymuje się do następnego mycia. Szampon pachnie pomarańczą i ogólnie owocowo. Wystarczy zwilżyć włosy i parę razy potrzeć i tworzy się megapiana. Szampon jest bardzo bardzo wydajny ja po ponad 3 miesiącach używania mam jeszcze 1/3 ze zdjęcia. Teraz gdy skończyła mi się odżīwka zauważyłam że włosy szybciej mi się przetłuszczają niż kiedyś. Jednak z odżywką było normalnie.

American Cream - podobno pachnie wanilią i truskawką, ale moim zdaniem nawet koło nich nie leżało. Zapach jest słodki i delikatniejszy niż w przypadku szamponu. Konsystencja jest dość gęsta i wystarczy troszkę produktu na całe włosy. Również bardzo wydajne 250g wystarczyło mi na 3 miesiące używania co 2 dzień. Podobno u niektórych występują po niej bóle głowy. U mnie jednak tak nie było. Odżywka dodatkowo wygładza włosy. I gdy ją stosowałam włosy przetłuszczały mi się po 3/4 dniach czyli tak jak dotychczas. A gdy używam szamponu przetłuszczają się po 1/2 dniach. Nie wiem czy to zasługa odżywki czy nie :)




Toni & Guy - Sprej chroniący włosy przed temperaturą przy suszeniu, prostowaniu czy kręceniu. Używam go od łochhh chyba od pół roku. Za każdym razem przed prostowaniem spryskuję grzywkę. A gdy suszę i prostuję spryskuję całe włosy i nie żałuję sobie jej a  jeszcze jest pełno produktu, wiec moim zdaniem bardzo wydajny. Co do działania to prostuję włosy jak już wiecie często a nie ma na nich śladu. Gdy nie stosowałam produktów Lush, moja grzywka nie była ani troszkę zniszczona, teraz wygląda tylko lepiej. Myślę, że właśnie dzięki Toni & Guy.

Jestem w 100 % zadowolona ze zmian jakie wprowadziłam. Teraz jest mi o milion razy łatwiej okiełznać moje włosy a do tego wyglądają i są zdrowsze, gładsze i błyszczące. Polecam wszystkim wypróbowanie chociaż szamponów Lush bo są strasznie wydajne. Moja mama w tym czasie zużyła chyba 4/5 innych szamponów. A ja nadal ciągnę na mojej kosteczce a mam włosów naprawdę bardzo dużo. Tylko nie wystraszcie się bo pierwsze 2/3 użycia nie są takie cudowne bo włosy muszą się jednak przestawić :)

MAC Studio Fix Fluid - Recenzja

Dziś nadszedł czas na moją pierwszą Mac'ową recenzję. Posiadam ten podkład w kolorze NC15, dobierała mi go pani pracująca w Krakowskim Mac'u,  wydawał mi się on jasny ale stwierdziłam że pójdę za radą tej pani bo ona się powinna lepiej na tym znać niż ja. No i jest o jakieś 3 tony za jasny :/ ale mieszam go z meeeega ciemnym podkładem z Oriflame, który dostałam od koleżanki i jest idealny. Co do podkładu to utrzymuje się naprawdę bardzo długo. Cały dzień praktycznie, gdy zmywa się makijaż wieczorem to jeszcze jest na twarzy. Podkład nie matuje praktycznie, natomiast bardzo ładnie zakrywa wszystkie niespodzianki i przebarwienia. Daje naturalne średnie krycie. Trzeba jednak nauczyć się go rozprowadzać, wystarczy jedna pompka tego i jedna Oriflame na ładne i naturalne pokrycie twarzy. Jego wadą jest zapach, na szczęście czuć go tylko przy rozprowadzaniu, no i oczywiście cena, jest to jakieś 105 zł plus pompka, której nie trzeba kupić ale nie wiem jak można go używać bez niej, a kosztuje ona chyba 20 zł. Ważne jest też że nie zapycha porów i że po nałożeniu nie czuć nawet w dotyku że się ma go na twarzy. Podsumowując za 105 zł dostajemy dobrze matujący podkład, dając dobre krycie i naturalny wygląd. Bardzo wydajny. Nie zapycha porów, zakrywa niedoskonałości i przebarwienia, no i ma SPF 15. Dziwnie pachnie. Jestem zadowolona z podkładu lecz nie z koloru. Pewnie kupię go ponownie ale po jakimś czasie bo jednak poszukam jeszcze podkładu idealnego ;)

wtorek, 1 marca 2011

Zostałam ztagowana :) - TAG The Versatile Blogger

Dziękuję bardzo MissGreen nie spodziewałam się bo jest nas narazie malutko :)

 zasady tagu :)
1. Podziękuj i napisz adres bloga, który wręczył Ci nagrodę.
2. Napisz siedem faktów o sobie.
3. Podaj siedem blogów na które najczęściej i najchętniej wchodzisz .
4. Powiadom te blogi o wygranej.



A więc coś o mnie :


1. Uwielbiam kupować ubrania i kosmetyki a zwłaszcza lakiery.
2. Wolę dostać/kupić sobie jedną rzecz z wishlisty niż 10 przypadkowych.
3. Często się denerwuję i obrażam + jestem uparta i zawsze muszę powiedzieć co myślę.
4. Idę na jakość nie ilość.
5. Wszystko nazywam Marian. Ludzi których nie znam imienia, przedmioty i inne.
6. Zbieram świeczki.
7. Cały mój świat kręci się wokół tego jedynego ;*


Taguję kolejność przypadkowa ;) :

Pozdrawiam :)